piątek, 25 kwietnia 2014

Cień

Nicole biegła jakiś czas przez zalaną bladym światłem latarni ulicę Glasgow. Gdzieś w oddali, przed sobą widziała czarną migoczącą postać, która zdawała się nie poruszać, ale utrzymywała równą odległość od zdyszanej dziewczyny. Ta, całkiem zasapana, przystanęła, aby złapać oddech. Dziwna istota znikła z zasięgu jej wzroku. Nicole zmarszczyła brwi i usiadła na chodniku. Ledwie zdążyła dotknąć płyty bruku, a usłyszała głos:
-Nareszcie przystanęłaś- z uśmiechem patrzyła na nią młoda dziewczyna o brązowych, podobnych do jej własnych włosach i okrągłych, niebieskich oczach. Nicole nieco zdziwił strój dziewczyny- miała na sobie błękitną, zwiewną sukienkę, sięgającą jej do kolan.
-Jestem Dahlia. Miło mi cię poznać Nicole- wyszczerzyła się.
-Uhm- mruknęła, szybko wstając.
Zapadła niezręczna cisza, ale po chwili przerwała ją rozentuzjazmowana Dahlia.
-Myślę, że już czas- patrzyła na Nicole z wyraźnym zaciekawieniem.
-Umm.. Mam coś zrobić?- spytała skrępowana dziewczyna.
-Ah, tak! Wybacz. Ostatnio Kapłanki nie przyjmowały nikogo nowego, więc jestem po prostu, no... ciekawa- zmieszała się.
-Aa.. No to mam tu tylko stać?
-Nie, nie. Przepraszam- zagryzła wargę- jesteś taka młoda...- zamyśliła się.
-Ty też nie wydajesz się starsza ode mnie- zauważyła Nicole.
Dziewczyna wybuchła czystym, perlistym śmiechem, który odbijał się echem.
-Słonko, pozory czasem mylą. Nie chciałabyś wiedzieć ile tak na prawdę mam lat.
Nicole wytrzeszczyła na nią oczy.
-Ahh... Lepiej się pospieszmy- spojrzała ze strachem w stronę pobliskiej latarni, a uśmiech zniknął jej z twarzy- pamiętasz może tekst zaklęcia, które rzuciła na ciebie Kapłanka Agatha?
Dziewczyna wytężyła pamięć( domyślała się, że Agatha jest kobietą, która ją nawiedzała). To było tego wieczora, zanim dowiedziała się o wypadku...
-Niestety nie pamiętam tych słów,ale...- przerwała, bo zobaczyła swój cień. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby on się samoistnie nie poruszał.
-Musisz opuścić swój cień- szepnęła Dahlia.
Nicole nie mogła się jednak poruszyć, a tym bardziej mówić.
-Pomyśl o czymś zabawnym- podpowiedziała jej towarzyszka.
Zabawnym? Przez ostatnie kilka dni jej życie było pełne smutku i cierpienia. Żadne radosne wspomnienia nie przychodziły jej teraz do głowy. Przypomniała sobie żart o mrówce, który niegdyś opowiedziała jej Julie. Dawniej dziewczyny się bardzo przyjaźniły, ale nieoczekiwanie rodzice Julie zabrali ją do Norwegii i ich kontakt się urwał. Powtórzyła żart w myślach jeszcze raz, ale w dalszym ciągu nic się nie działo. Zrozpaczona i mająca już skurcze mięśni Nicole, usiłowała sobie przypomnieć coś śmiesznego. Pamiętała jeszcze jakąś historię, którą opowiedziała jej Jules, podczas "ataku" żab, zorganizowanego przez chłopców w VI klasie. Usłyszała swój śmiech. Spojrzała zaskoczona na swoje całkowicie już wolne ciało, a potem na Dahlię. Ta uśmiechała się promiennie.
-A teraz najlepszy moment- spójrz na twój były cień- Nicole powiodła wzrokiem za uciekającą w stronę ciemności plamą. Zobaczyła błysk i przez sekundę wydawało jej się, że widzi coś na kształt dłoni, sięgających w stronę tej plamy światła. Musiała jednak odwrócić wzrok, bo nagle poczuła przeszywający ból w prawej dłoni.
-Zaczęło się- westchnęła Dahlia.